Legendarny pianista jazzowy zmarł w wieku 87 lat.

W tym tygodniu świat stracił kolejnego giganta. W poniedziałek media obiegła smutna wiadomość o śmierci legendarnego pianisty jazzowego Ramseya Lewisa, który aktywny był na scenie od połowy lat pięćdziesiątych. Mimo, że najbardziej znany jest jako jazzman, to dla nas zawsze będzie funkową legendą, bo jego nagrania z drugiej połowy lat 70. to prawdziwe funkowe perły.
Lewis zaczął swoją karierę prowadząc trio i to właśnie z nim wylansował takie hity jak „The In Crowd” czy „Wade in the Water”. Kiedy w połowie lat 60. trio opuściło dwóch oryginalnych członków Eldee Young oraz Redd Holt, Ramsey zatrudnił Clevelanda Eatona na basie oraz Maurice’a White’a na perkusji. To oczywiście White jest w tej historii istotny, bo to on później założył zespół Earth, Wind and Fire, ze swoimi braćmi, który stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych funkowych zespołów na świecie.
Kiedy w połowie lat 70. Ramsey Lewis chciał spróbować swoich sił w muzyce popularnej (a w tych czasach oznaczało to funk), skontaktował się właśnie z Mauricem i za jego namową przeniósł się z Chess Records do Columbii, gdzie EW&F nagrywało swoje płyty. Tak powstała pierwsza funkowa płyta Lewisa Sun Goddess wyprodukowana przez Maurice’a i z udziałem muzyków Earth, Wind & Fire. Tytułowy utwór z tej płyty stał się hitem i otworzył Ramseya na muzykę popularną.
Przez kolejne kilka lat ukazały się płyty, które dzisiaj są funkowo-jazzowym kanonem, a zwłaszcza rewelacyjna Don't It Feel Good.
Ramsey Lewis otrzymał w roku 2007 tytuł Jazz Master przyznawany przez National Endowment for the Arts, który jest najwyższym odznaczeniem dla muzyka jazzowego w USA.
Prawie do końca życia był aktywny na scenie oraz jako edukator i promotor jazzu. Prowadził audycje radiowe, programy telewizyjne i wykładał na uniwersytetach.
Już sam jego dorobek funkowy, to kopalnia świetnej muzy, ale jeżeli sięgniecie do jego całej dyskografii, to zrozumiecie dlaczego był legendą.